Antyklerykalizm jest dziś w modzie. Wystarczy jedno, mniej fortunne, słowo księdza lub biskupa, i zaraz mamy lawinę oburzeń, gróźb i pouczeń. Skąd się bierze niechęć do duchownych i jakie są jej główne odmiany?
Obserwacje Jacka Wojtysiaka skłaniają go do wyróżnienia trzech typów współczesnego antyklerykalizmu: antyklerykalizm programowy, antyklerykalizm podejrzliwości oraz antyklerykalizm zawiedzionych oczekiwań.
Antyklerykalizm programowy to uprzedzenie do księży wywołane pobudkami ideowymi. Jeśli ktoś z jakichś względów generalnie nie lubi Kościoła, będzie raczej niechętny do księży, którzy odgrywają w nim podstawową rolę. Podobnie będzie z kimś, kto nie rozumie lub nie akceptuje znaczenia kapłaństwa w religii, doszukując się w nim jakiejś formy dominacji.
Antyklerykalizm podejrzliwości powstaje najczęściej u osób, które doznały jakiejś krzywdy ze strony księdza. Podejrzliwość skrzywdzonych osób wobec wszystkich księży wydaje się psychologicznie zrozumiała. Rzecz w tym jednak, że takich osób jest niewiele. Skąd zatem bierze się masowa skala antyklerykalizmu podejrzliwości? Nie potrafię inaczej wyjaśnić tego fenomenu, jak przez odwołanie do działalności mediów. Gdy wielokrotnie i głośno mówi się o pojedynczych przypadkach, w świadomości społecznej urastają one do zjawiska powszechnego. W ten sposób podejrzliwość zaczyna się rozszerzać. Do tego dochodzi coś, co nazwałbym kumulacją oskarżeń. Oskarżenia o złe czyny księży mieszają się z oskarżeniami o zaniedbania biskupów w ich rozpoznawaniu, karaniu i prewencji.
Antyklerykalizm zawiedzionych oczekiwań to antyklerykalizm ludzi wrażliwych, którzy nie spotkali się z jakimś wielkim złem ze strony księży, ani takiego zła im nie przypisują. Mają jednak w głowie pewien ideał kapłana i uważają, że ideał ten powszechnie rozmija się z życiem. Czasami powodem takiego antyklerykalizmu jest nadwrażliwość; czasami doświadczenie jakiejś sytuacji, w której ksiądz nie stanął na wysokości zadania; czasami zbytnie przywiązanie niektórych księży do spraw doczesnych (od dobrego samochodu lub dobrego wina począwszy, a na emocjach politycznych skończywszy).
Zachęcam do lektury https://www.gosc.pl/doc/7345241.Antyklerykalizm