Rzeczpospolita: Czy w Polsce zagrożona jest demokracja?
Thorbjoern Jagland: Nie, absolutnie tak tego nie widzę!
Norweski polityk, sekretarz generalny Rady Europy, zauważył, że w postkomunistycznych krajach Unii Europejskiej występuje niepokojąca prawidłowość: Ci, którzy mają w danym momencie większość w parlamencie, chcą ją wykorzystać dla podporządkowania sobie innych instytucji państwa. A gdy przychodzi nowa większość, robi dokładnie to samo. Nie ma więc zgody, jak te fundamentalne dla państwa instytucje powinny rzeczywiście funkcjonować.
Niewątpliwie ma na myśli nie tylko rządy PiS, ale i poprzedników, co pewnie im się nie spodoba.
Rzeczpospolita: Ten kryzys ma rzeczywiście coś wspólnego z komunistyczną przeszłością? Przecież mur berliński padł prawie 30 lat temu!
Thorbjoern Jagland: W Norwegii, z której pochodzę, potrzebowaliśmy wielu dziesięcioleci, aby zbudować taki konsensus. Jasne, że nie wszyscy we wszystkim się zgadzają, po to mamy przecież rząd i opozycję. Ale jednak parlamentarna większość i opozycja zgadzają się co do podstawowych założeń konstytucji i tego, jak mają funkcjonować kluczowe instytucje państwa. Tu nie ma sporu! Polska też musi dojść do tego punktu.
Na koniec rozmówca Rzeczpospolitej stwierdza: W tej sprawie mogę powiedzieć jedno: tak samo jak Unia Europejska uważamy, że tylko poprzez szeroki dialog polityczny możliwe będzie przełamanie obecnego impasu.Właśnie dlatego debata musi wrócić do parlamentu, tam musi zostać ustalone rozwiązanie.
Nikt z zewnątrz nie może czegokolwiek komukolwiek tu narzucać. Możemy jedynie oddać do dyspozycji naszych ekspertów, którzy są darzeni powszechnym szacunkiem na świecie.
Jak znam polską rzeczywistość, każdy z tej rozmowy wyciągnie odmienne wnioski…