Są trzy podstawowe powody, dla których uważam, że PiS wciąż może wygrać wybory w 2023 roku. Pierwszy to sondaże, które wyglądają inaczej, niż chciałoby wielu ich komentatorów i obserwatorów, a może nawet zleceniodawców.
W sondażowej średniej (za Politico) PiS ma dziś 37% poparcia i 8 punktów przewagi nad Koalicją Obywatelską. O dwa punkty procentowe więcej niż w styczniu, gdy uwagę wyborców zaprzątał tzw. nowy ład i nawet 5 (sic!) punktów procentowych więcej niż w marcu 2021 roku, gdy nakładały się na siebie efekty wyroku TK ws. aborcji, piątki dla zwierząt, dużej liczby zachorowań i nieakceptowanych społecznie lockdownów.
Po drugie, PiS może paradoksalnie okazać się beneficjentem powszechnego przekonania, że zima musi wykończyć rządzących. Jest grudzień, a choć wszyscy są świadomi bardzo trudnej sytuacji gospodarczej i energetycznej, to kryzysowych napięć nie widać. Oczywiście z nowym rokiem sytuacja się skomplikuje, ale jeżeli nie dojdzie do jakiejś powszechnie odczuwalnej katastrofy – nastroje społeczne wiosną mogą być znacznie lepsze, niż ktokolwiek prognozował. Do tego jednak rzeczywistość musi faktycznie okazać się bardziej łaskawa, niż nasze prognozy i obawy.
Wreszcie, rzecz trzecia i najważniejsza. Jest znaczne prawdopodobieństwo, że jesienią 2023 roku będziemy w zupełnie innym momencie wojny na Ukrainie, niż dziś. I tutaj paradoksalnie rządzącym może pomóc zarówno jej zakończenie zwycięstwem Ukrainy, jak i potencjalna eskalacja polegająca na próbie kontrolowanego rozszerzenia się rosyjskiej agresji na kolejne państwa choćby w wariancie, przed którym ostrzgaliśmy w marcu.
Ba, nawet czarny scenariusz wymuszonego przez część Zachodu zgniłego kompromisu z Rosją, na który zapewne nie będzie zgody Ukraińców, w jakimś sensie może pomóc rządzącym.
Wbrew pozorom więc – poważne prognozy dotyczące wyników wyborów w 2023 roku stawiać będzie można najwcześniej wczesną wiosną, a z pełną odpowiedzialnością – w wakacje. Kto dziś podporządkowuje swoje działania pod „pewny” scenariusz porażki PiS – może kolejny raz obudzić się z ręką w nocniku…
Udostępniam teskt, czyli podzielam opinię Piotr Trudnowskiego!