W „Press” bezlitosna demaskacja GW i stworzonego w niej patologicznego systemu szkolącego i wynagradzającego janczarów propagandy. Dużo szczegółów, ale bardzo znaczących…
„Gazeta Wyborcza” 13 marca br. zapowiedziała tekst o Krzysztofie Stanowskim i jego Kanale Zero. Tytuł „Zero hamulców”. A dalej mizoginizm, homofobia i hazard. Takie zarzuty miały zniechęcić sponsorów nowo powstałego Kanału Zero Krzysztofa Stanowskiego. Że tak się nie stało, sprawiły dwie osoby: Stanowski, który wybronił się filmem ujawniającym dziesiątki błędów w artykule „Wyborczej”, oraz sam autor tekstu – Piotr Głuchowski. Znany ze zmyśleń, plagiatów, kreowania anonimowych informatorów i podkręcania tekstów.
Stanowski w filmie bezlitośnie punktował Głuchowskiego: a to, że myli firmy i podmioty, o których pisze („Nie odróżnia KTS Weszło od spółki akcyjnej, nie odróżnia drużyny piłkarskiej, półprofesjonalnej od akademii dla dzieci”); a to, że nie zauważa dziur w swojej opowieści („Ledwie trzyletnia rozbieżność, ale ta rozbieżność okazała się zbyt trudna dla Piotra Głuchowskiego”); że pomylił się, przepisując liczbę obserwujących profil na Instagramie; że myli walki MMA z boksem i napisał nieprawdę, podając, ile miał lat Stanowski, gdy zmarł jego ojciec. „Tu jest błąd na błędzie” – podsumował Krzysztof Stanowski.