Zarówno temat pandemii, jak i wyborów prezydenckich, przypomniał mi, jak cenna jest w dzisiejszym świecie niezależność. Niestety, niezależność jest dzisiaj w cenie, lecz szukać jej, to jak wiatru w polu. Do tego jednym tchem dodałbym autorytety. To też gatunek wymierający.

Pytacie zapewne co ja bredzę? Otóż, bardzo mi brakuje w dzisiejszym świecie, w dzisiejszej Polsce, niezależnych opinii i ekspertyz, fachowców, a do tego autorytetów. I co ważne takich, którzy nie dali się jeszcze nikomu kupić (“kupić”). Codziennie zalewają nas tysiące informacji przeróżnych ekspertów. Tylko problem polega na tym, że są to biegli konkretnej strony sporu, konkretnej opcji. Widać to jak na dłoni, we wspomnianych dwóch tematach.

Dzisiaj każdy może wyrazić swoje zdanie i każdy jest narażony na komentarze. Wokół dawnych autorytetów i nowych bohaterów pojawiają się opinie podważające ich status. Sami więc działamy na rzecz tego, żeby autorytet w takim kształcie, w jakim do niego tęsknimy, nie miał szans nawet się wykluć, bo od razu jest ściągany z ewentualnego piedestału. Prawdopodobnie będziemy używali tego pojęcia już tylko w czasie przeszłym.

Przykładem są zbliżające się wybory prezydenckie. Wybory korespondencyjne są zagrożeniem dla życia i zdrowia obywateli, mówi jedna grupa. Wybory korespondencyjne są bezpieczne, na tyle na ile cokolwiek może być bezpieczne, zwłaszcza w czasach pandemii, mówi druga grupa ekspertów.  Podobne opinie można przedstawić w każdym z tematów.

Tak jest zresztą od lat. Pamiętam ten problem z roku 2012, kiedy organizowałem w Bytomiu konferencję poświęconą zagrożeniom, jakie niesie z sobą wydobycie węgla kamiennego pod miastem. Znalezienie eksperta, który chciał podjąć ryzyko przedstawienia opinii w tym temacie, było niesamowicie trudne. Większość, nie chciała podejmować ryzyka zderzenia z górniczym lobby.