Ostatni budynek został oddany do użytku trzy lata temu, całość inwestycji rozpoczęto stosunkowo niedawno, bo w 2016 roku. Przed oddaniem do użytku, swoje pozwolenie wydali oczywiście strażacy i nadzór budowlany. Budynki wyposażono w system uruchamiający automatyczne gaszenie środkiem żelowo-proszkowym.
Łącznie archiwum urzędowe Miasta Krakowa może pomieścić 34 tysiące metrów bieżących akt. Do tej pory umieszczono 20 tysięcy metrów bieżących akt, czyli wiele milionów stron dokumentów, zwiezionych niegdyś z różnych miejsc Krakowa.
To nie tylko przechowalnia dokumentów. To także miejsce, gdzie można przyjść i zapoznać się z archiwalnymi aktami. Mieszkańcy mogą otrzymać informację o swoich zmarłych krewnych, a także dane na temat meldunku, miejsca zamieszkania krewnych, itp. Placówka służy też na przykład pomocą przy załatwianiu spraw związanych z uzyskaniem praw do emerytury.
I co najważniejsze, w archiwum znajdowały się bardzo ważne, nowe dokumenty dotyczące funkcjonowania miasta m.in. zawierane przezeń umowy, dokumenty dotyczące przetargów oraz zezwoleń budowlanych, faktury, rozliczenia. Najciekawsze w pożarze w archiwum miejskim w Krakowie jest to, że spłonęła min. dokumentacja dotycząca przetargów i nie ma ona kopii.
Portal RMF 24 podał wczoraj, że strażacy nie wykluczają podpalenia, zarzewie ognia było w co najmniej w czterech miejscach w dwóch halach magazynowych.
Trudno się więc dziwić, że pojawiły się też takie opinie: Już od jakiegoś czasu było słychać że “reprywatyzacja” w Krakowie wygląda tak samo jak w Wa-wie. Może ktoś spanikował.
Ma się rozumieć, że po pożarze Archiwum Miejskiego w Krakowie zniknie ślad po ,, reprywatyzacji ” kamienic i placów ?