Polacy mają złe zdanie na temat tych, którzy należą do “elit” naszego społeczeństwa. Ponad połowa ankietowanych ma złe skojarzenia ze słowem “elita”. Znaczna część uważa, że osoby należące do tej grupy nie sprawdziły się i powinny zostać wymienione. Wciąż jednak uważamy, że elity są społeczeństwu potrzebne – wynika z najnowszego sondażu przygotowanego przez IBRiS.
To dobra i zła wiadomość. Dobra, bo mimo wielu starań “elit” społeczeństwo nadal uważa, że są one potrzebne. Zła, bo oznacza, że elity są bardzo przetrzebione i jest wśród nich wiele grup “pseudoelit”. Co ciekawe najgorsze skojarzenie z tym słowem mają najstarsi obywatele (w grupie ponad 70. lat odsetek, który odpowiedział w sposób negatywny, wyniósł aż 80 proc.) oraz najmłodsi (w grupie wiekowej 18-29 krytyczne skojarzenie ze słowem “elity” ma 64 proc.). I to zrozumiałe z jednej strony dojrzałość osądów, z drugiej strony młodzieńczy bunt i ostrość oceny. Nie ma natomiast wielkiej różnicy jeśli chodzi o miejsce zamieszkania ankietowanych a ich odpowiedzi – zarówno mieszkańcy wsi, małych miasteczek, jak i dużych miast mają podobne odczucia.
Polacy mają szczególnie złe zdanie na określenie “elity politycznej”. Tutaj negatywne opinie wyraża aż 77,3 proc. ankietowanych. O elitach politycznych pozytywnie myśli zaledwie 10,2 proc., natomiast 12,5 proc. badanych ma stosunek neutralny wobec takiego pojęcia. I to nie wymaga żadnego komentarza.
Nieco lepszy obraz wyłania się wobec elit gospodarczych. Tutaj negatywna ocena jest już zdecydowanie niższa w stosunku do polityków. Złe zdanie o tej grupie ma 34,6 proc. respondentów. Elity gospodarcze dobrze ocenia 28,6 proc. Dominującą grupą są ci, których stosunek można określić jako neutralny. Jest ich 36,7 proc.