Uczestniczyliśmy dzisiaj z żoną w Eucharystii w piekarskiej bazylice, wspólnie z pątnikami z Bytomia-Karbia, Rept, Zbrosławic. Zgłoszonych pątników, czyli takich którzy przyszli wspólnie ze swoją wspólnotą parafialną było 200. To cieszy. Ludzie w różnym wieku, młodzi, starzy, wszysycy uśmiechnięci… A tymczasem w Kokotku trwał Festiwał Życia, przybliżę w paru słowach za Gościem Niedzielnym.
Zosia i Ola skończyły studia i wyjechały do Wielkiej Brytanii. Jeszcze do niedawna pracowały w Londynie, lecz nie były z pracy tam zadowolone. Kiedy na Instagramie i TikToku zobaczyły filmiki z poprzednich edycji Festiwalu Życia, stwierdziły, że muszą tam być.
– Zwolniłam się w czwartek… – zaczęła mówić Zosia, – …a ja w piątek – dopowiedziała Ola, gdy w ostatnią noc imprezy przyszły do biura Festiwalu Życia, żeby odszukać się na zdjęciach z Biegu Festiwalowicza. – W niedzielę leciałyśmy już do Kokotka na Festiwal Życia. Nasze życie całkowicie się zmieniło, do tego ten temat: jestem czy nie jestem… Niesamowicie to do nas przemówiło – opowiadały dziewczyny, które przez cały tydzień spały w najtańszym, jednoosobowym namiocie kupionym po drodze w markecie, a wszystkie bagaże trzymały pod gołym niebem.
Już teraz Zosia i Ola planują przyjazd na przyszłoroczny Festiwal Życia. Chciałyby nawet zebrać całą grupę młodych ludzi z polskich parafii w Londynie, lecz przyznają, że wiara na emigracji znacznie różni się od tego, co spotyka się w polskich warunkach duszpasterskich. – Jeżeli nastolatkowie w ogóle chodzą do kościoła, to robią to tylko z tradycji, bo ich rodzice też chodzą. Nie widzą w tym większego sensu, nie wiedzą do końca, o co w tym chodzi. Festiwal Życia jest bardzo mocnym doświadczeniem. Zastanawiamy się, czy dla takich osób nie byłby nawet zbyt mocny – przyznają dziewczyny.
Abp Adrian Galbas do młodych: życie nie musi być nadzwyczajne, żeby było wielkie
Festiwal zakończył się uroczystą Mszą św., której przewodniczył metropolita katowicki abp Adrian Galbas. W kazaniu do młodych mówił o pokorze.
– Szkołą pokory jest relacja do mojego życia – codziennego, a często zwykłego. I przyjęcie tego, że życie nie musi być nadzwyczajne, żeby było wielkie. Że w życiu ważne są rzeczy pospolite. To, że posprzątam dom, ugotuję obiad, przygotuję się do egzaminu albo wyjdę z psem… Że przegadamy z kumpelą pół nocy nie tylko o sprawach ważnych, także o głupotach, albo że po latach wreszcie zrozumiem, jaka jest różnica między Present Simple i Present Perfect Continuous. Zwykłe rzeczy – kto o nich napisze w gazetach czy na internetowych portalach? A jednak są ważne, bo właśnie one składają się na moje życie. Moje małe-wielkie życie – przekonywał w homilii abp Galbas.