Cieszę się, że prezydent Mariusz Wołosz wraca do dobrej i sprawdzonej tradycji spotkań z mieszkańcami. To ważna i istotna zmiana. Znamy przecież “gospodarza” z ulicy Parkowej, który bał się mieszkańców, a zwłaszcza spotkań z nimi. Bał się do tego stopnia, że nie potrafił zejść do nich nawet wtedy, kiedy Ci przychodzili pod ratusz. To ten sam człowiek, który zwoływał sesje nadzwyczajne wtedy, kiedy było to układowi rządzącemu wygodne. Ten sam, który był od włos od zaprzepaszczenia szansy, jaką dawała rewitalizacja w ramach Obszaru Strategicznej Interwewncji. Ten który kochał organizacje pozarządowe, ale tylko te które go kochały. To ten sam, który dbał o czystość i porządek na każdej ulicy i w każdej dzielnicy.
Wiem, to nudne i po co o tym pisać. Niestety pamięć ludzka jest zawodna, a przede wszystkim krótka. Stąd też warto tego typu fakty przypominać tym, którzy już zapomnieli…