Mimo że to Walentynki, mój wpis nie o miłości, tylko o nienawiści, na przykładzie Francji. 1659 ataków o podłożu antyreligijnym odnotowano w minionym roku nad Sekwaną, a ponad połowa z nich dotyczyła chrześcijan. Odnotowano lawinowy wzrost profanacji, kradzieży i zniszczeń dokonanych w kościołach, a także ataków fizycznych na katolików.

Chrześcijańskie miejsca kultu wymagają we Francji większej ochrony – stwierdziła komisja powołana przy ministerstwie sprawiedliwości, która bada akty agresji o podłożu antyreligijnym. Jak wynika z danych, aż 857 ataków dotyczyło chrześcijan, 589 wyznawców judaizmu, a 213 przedstawicieli islamu.

Członkowie komisji podkreślają jednak, że raport jest niepełny, ponieważ w Kościele katolickim, w przeciwieństwie do gmin żydowskich, nie ma instytucji zajmującej się dokumentowaniem i ujawnianiem takich przypadków.

Wiele ataków nie zostało zgłoszonych ani do ministerstwa sprawiedliwości, ani służbom bezpieczeństwa – podkreślił parlamentarzysta Ludovic Mendes w czasie prezentacji wstępnego raportu. Jak zauważył, coraz częściej źródłem antychrześcijańskiej przemocy są lewicowe grupy antyklerykalne. Wskazał zarazem, że nowym i bardzo silnym zjawiskiem jest przemoc w sieci, która przybiera na sile, a jej celem padają bardzo często kapłani.

Mimo że przedstawiciele wszystkich wspólnot religijnych ujawniają nasilenie przemocy, to – jak stwierdziła komisja – najbardziej niebezpieczne we Francji jest bycie chrześcijaninem. Według raportu, tylko w ostatnich dniach odnotowano aż cztery akty wandalizmu wymierzone przeciwko kościołom w regionie Somme (w Barleux, Brie, Flaucourt i Eterpigny).