W niedzielę „Newsweek” zaprezentował okładkę poniedziałkowego wydania, która poświęcona została rzekomemu fałszowaniu wyborów. W numerze znaleźć można rozmowę Renaty Grochal z byłym politykiem PiS-u Markiem Zagrobelnym, od 2008 roku mieszkający w Norwegii. Kim był Zagrobelny? Był członkiem PiS od 2003 roku, do partii wstąpił w wieku 23 lat, gdy był studentem administracji publicznej Uniwersytetu Wrocławskiego,w 2015 roku, postanowił odejść. Napisał książkę „Pokochać PiS”. W przeszłości był w korpusach ochrony wyborów, a w wywiadzie dla „Newsweeka” opisuje domniemany mechanizm nadużyć wyborczych. Mówi m.in. że „członkowie tych korpusów byli zawsze gotowi do tego, by fałszować pojedyncze głosy”. Z tym wiekopomnym dziełem dziennikarskim Reanaty Grochal rozprawił się Łukasz Pawłowski, Prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej IBSP & Instytut Badań Samorządowych. Napisał w pierwszym wpisie na TT: Przeczytałem tekst Renaty Grocha w Newsweek Polska i uważam, że najnowsza okładka w tym tygodniku to największy skandal i nieodpowiedzialność od bardzo wielu lat i będzie się ona śnić po nocach Sekielskiemu, poniżej weryfikuje treści, czego nie zrobiła sama redaktor.
Już w następnym wpisie przechodzi do konkretnych, rzeczowych argumentów, opartych na faktach: W ostatnich wyborach w 27 tys. komisjach wyborczych pracowało ponad 200 tys. osób. Przez 10 lat „przewinęło” się przez komisje przynajmniej pół miliona osób, a tygodnikowi udało się dotrzeć do 1 (słownie: jednego) świadka fałszowania i na nim opiera swoją tezę i okładkę.
Ale to treść tekstu najłatwiej zweryfikować: Zacznijmy od exit poll. Pod lokalami wyborczymi od lat przeprowadza badanie IPSOS. W 2019 roku różnica w wyniku PiS podana przez PKW a badaniem exit poll wyniosła 0,01 p.p. Czy w fałszowaniu wyników wyborów bierze udział IPSOS?
Dostawianie krzyżyków: Teorie można obalić w 5 minut sprawdzając dane PKW. Liczba głosów nieważnych z wyborów na wybory maleje. W 2011 było to 4,52%, w 2015 – 2,53% a w 2019 – 1,11% Za czasów PO było ich 3x więcej. Czy oznacza to, że za PO się bardziej fałszowało wybory?
Gdyby autorka tekstu poświęciła 5 minut na sprawdzenie tej tezy znalazłaby mapę, która pokazuje że większy odsetek nieważnych głosów znajdziemy na zachodzie i północy Polski gdzie przewagę mają wyborcy opozycji (czyli rozumiem też w komisjach) To kto w końcu fałszuje?
Głosy z zagranicy: Powinno się maksymalnie ułatwiać głosowanie za granicą, ale mówienie że to wypaczy wynik wyborów to kłamstwo. Głosy z zagranicy „wpadają” do jednego okręgu do Senatu (tu zawsze wygrywa opozycja) i do okręgu 19 (Warszawa) wpływ na wynik to max 1 mandat.
Niewidzialne nowe komisje: To argument tak absurdalny, że aż odębiałem. Opozycja nie będzie wiedziała o nowych obwodach do głosowania tylko wtedy jak im Kaczyński wyłączy internet bo wtedy nie będą mogli skorzystać z wyszukiwarki PKW…
Absurdów i tez z palca w tym artykule jest dużo więcej, każdy może sam ocenić. Sposobów weryfikacji czy wybory były sfałszowane oczywiście jest wiele, tutaj np. nasza analiza prezydenckich (otwarty) stanpolityki.pl/czy-wybory-pre W internecie znajdziecie takich więcej…
Dlaczego to wszystko ważne, bo okładki jak ta Newsweeka mogą doprowadzić do ludzkich tragedii jak 6 stycznia w USA czy ostatnio w Brazylii. Ponad 50% wyborców KO nie wierzy, że wybory będą uczciwe. Jeśli PiS utrzyma się u władzy to właśnie oni mogą szturmować Sejm czy PKW.
Szczególnie, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że pierwszy raz w historii zwycięska partia otrzyma mniej mandatów. Nawet 3 p.p. przewagi KO nad PiS może nie dać jej przewagi mandatowej. Wynika to z ordynacji wyborczej, ale kto to wyjaśni wyborcom w dniu wyborów?
Niestety, tekst z Newsweeka podbija od rana Onet i z wypiekami pochłoną najbardziej skrajni czytelnicy. Sekielski miał chyba trochę zbalansować teksty w N, średnio to wychodzi. Dno, dna…
Przerażające, że zwolennicy opozycji to łykają, a co jest już najdramatyczniejsze, wspierani przez ich partyjnych liderów, tacy jak poseł Kowala.