Piotr Koj

Blog

O co toczy się ta wojna

12 listopada 2020
Możliwość komentowania O co toczy się ta wojna została wyłączona
Państwo liberalne staje się wyznaniowym, z bożkiem rewolucji seksualnej. Przeniesienie marksistowskiej walki klas z ekonomii do kultury jest dziś szczególnie widoczne w deregulacji seksualności jako kryterium prawdziwej emancypacji. Choć nie tyle „emancypują” one społecznie osoby LGBT+, ile czynią je więźniami swojego świata.
Żądanie zostawienia w spokoju stało się żądaniem totalnej akceptacji, gdy jednocześnie tolerancja staje się warunkowa, nie dotyczy „wstrzymujących postęp”. 

Kiedy żona wiceprezydenta USA Karen Pence wyznała, że naucza w kościelnej szkole chrześcijańskiej teologii seksualności i małżeństwa, liberalne media wpadły w histerię „antybigoteryjną”, nazywając tę szkołę „antygejowską”.

W grudniu 2018 r. aresztowano w Anglii kobietę, która na Twitterze określiła transgenderowego mężczyznę mężczyzną. Poddano ją śledztwu za przestępstwo „omyłkowego przypisania genderu [płci – red.]”.

Studenci Oxfordu opublikowali petycję w „Guardianie”, żądając zakazu wykładów wybitnego filozofa prof. Johna Finnisa pod zarzutem m.in. publikacji ćwierć wieku temu artykułu broniącego tradycyjnego małżeństwa.

Amerykańska Komisja Praw Obywatelskich wydała w 2016 r. raport, deklarując że religijna klauzula sumienia i wyjątki od państwowo zdefiniowanej ochrony praw w oparciu o rasę, kolor skóry, narodowość, płeć, niepełnosprawność, seksualną orientację, tożsamość płciową stanowią jednocześnie znaczące naruszenie tych praw, ponieważ wolność religijna jest „tożsama z bigoterią tak długo, jak długo staje się jedynie słowem-kluczem, oznaczającym dyskryminację, nietolerancję, rasizm, seksizm, homofobię, islamofobię, chrześcijańską wyższość czy jakąkolwiek inną formę nietolerancji. Dzisiaj, tak jak w przeszłości, religia jest używana jako broń i tarcza przez odmawiających innym równości”. Ten język to eufemizm. Chodzi o ostateczne zaakceptowanie rewolucji seksualnej.

W 2009 r. w finale Miss Ameryka główna pretendentka Carrie Prejean zapytana przez członka jury geja-celebrytę, co sądzi o małżeństwach osób tej samej płci, zawahała się. Miała 21 lat, wyrosła w biedzie. Wiedziała, że jeśli odpowie zgodnie z sumieniem, przegra. Odpowiedziała, że jest za małżeństwem jako związkiem kobiety i mężczyzny. Juror gej-celebryta wpadł w furię, nazywając ja „głupią suką”. Prejean została wicemiss, dodając: „Powiedziałam to, w co wierzę i co jest prawdziwe”…

W marcu w Weronie odbył się XIII Światowy Kongres Rodzin. Środowiska gejowskie, feministyczne i proaborcyjne oskarżyły go o faszyzm, homofobię, seksizm etc. Wezwano do bojkotu hoteli goszczących uczestników kongresu, zastraszając tłumaczy i prelegentów. Przejawem „homofobii” był panel „Piękno małżeństwa”, a inny, „Wzrost i kryzys demograficzny”, atakiem na prawo kobiet do aborcji. Rektor miejscowego Uniwersytetu odmówił wynajęcia sal. Biskup Werony umył ręce, rząd się podzielił, a watykański sekretarz stanu oświadczył: „Zgadzam się co do istoty Kongresu, ale nie używanych metod”. A zatem winni byli i napastnicy, i ofiara.

Organizacje promujące małżeństwo kobiet i mężczyzn czy sprzeciwiające się homoseksualnej adopcji dzieci tracą przywileje podatkowe. Wspierający je datkami są tropieni, upokarzani, zwalniani z pracy.

Nieprecyzyjne pojęcia „dyskryminacji”, „homofobii” czy „transfobii” stają się narzędziem w walce politycznej liberalnej lewicy, mianującej się moralnie wyższościową, gdzie strach przed „wykluczeniem innego” podtrzymuje ich moralną misję „włączania”.

To sentymentalny moralizm, pławienie się w oburzeniu złem innych, gdzie nie sprawiedliwość jest celem, lecz samouwielbienie w moralnej dobroci. Stwierdzenie, że „małżeństwo gejowskie” nie jest mądrym sposobem redefiniowania instytucji, nawet w kulturach z powszechną obecnością homoseksualizmu, jak starożytna Grecja, traktowanej jako koniecznej dla trwania społeczeństwa – wywołuje przerażenie liberalnego establishmentu, kończąc karierę w uniwersytetach, korporacjach, organach międzynarodowych. Rewolucja seksualna dawno temu utraciła powab rozwalania tabu skrywającego jakąś tajemnicę blokującą emancypację ku prawdziwemu człowieczeństwu.

Tak więc rewolucja seksualna stała się narzędziem wymuszania ideologicznego konformizmu z ruchem LGBT, zaczynającym wyznaczać standardy jego społecznego funkcjonowania, osiągając fazę jakobińskiego zacietrzewienia, żądajac reedukacji nieakceptujących jej aksjologii, i w razie oporu –publicznego eliminowania. Coś, co miało być w latach 60. afirmacją „wolnej miłości” w imię tolerancji i różnorodności, przemieniło się w bezwzględny projekt polityczny. Państwo liberalne staje się ponownie państwem „wyznaniowym” z bożkiem rewolucji seksualnej, karzącym dysydentów i definiującym dopuszczalną treść wyznań innych.

Dziękuję prof. Andrzejowi Bykowi za ten tekst. Napisał go rok temu i opublikował w Rzeczpospolitej. Jak widać, sytuacja którą opisał rozwija się w naszym kraju. Wolność, równość, tolerancja, rodzina, płeć mają zmienić znaczenie. Ma miejsce zamach na podstawowe wolności. Co gorsza rolę żandarma, przyjmuje  Unia Europejska, która już dawno stała się narzędziem państw liberalnych. Dotąd czyniła to w białych rękawiczkach, teraz włazi buciorami…

 

zobacz archiwum wiadomości »

Dodawanie odpowiedzi wyłączone.