Trwa wojna polsko-polska. Nic nowego. Towarzyszy temu wzrost zacietrzewienia uczestników tejże wojny. I nie piszę tutaj o generalicji, tylko o żołnierzach „walczących” po obu stronach. Dla nich to już krucjata, nie ma dnia bez szukania „czarownic”, bez „palenia na stosie”. Sytuacja staje się bardzo niebezpieczna. Na szczęście w nieszczęściu, większość społeczeństwa nie wie kim jest Věra Jourová, nie ma dla nich znaczenia gdzie przebywa i z kim rozmawia, a już tym bardziej jak się wymawia jej imię i nazwisko. Nie ma też pojęcia o Radzie Europejskiej, podejmowanych tam rezolucjach. Ale co najważniejsze nie interesują ich kolejne odsłony wojny domowej. Stąd też większość obywateli Rzeczypospoplitej nie angażuje się w kolejne odsłony konfliktów.

Mimo tego, z niepokojem odnotowuję wzrastające zacietrzewienie aktywistów, którzy szufladkują ludzi, komentują bez czytania komentowanych tekstów, obrażają, poniżają. Stali się wyznawcami, dla których argumenty nie mają znaczenia. Bo przecież jeśli to powiedział czy napisał X, to musi to być spojrzenie PiSowca, a jeśli Y to totalnej opozycji np z PO. A argumenty? Jakie to ma znaczenie, ONI mają misję, ONI muszą walczyć, ONI muszą zbawić kraj… OPAMIĘTAJMY SIĘ!!!