W czasach narastającej politycznej polaryzacji coraz powszechniejsza jest obawa przed prawdziwie dramatycznymi konsekwencjami sporów, które zdominowały całą naszą przestrzeń publiczną. Doszliśmy do momentu, w którym coraz więcej osób używa terminu „wojna domowa” nie tylko jako żartobliwej przenośni opisującej konflikt, ale już także jako realnego niebezpieczeństwa starć ulicznych i blokowania ważnych urzędów, mającego nieprzewidywalne następstwa dla wszystkich obszarów funkcjonowania państwa, a bezpieczeństwa obywateli w szczególności.
W tej sytuacji istotne jest pytanie, czy w przewidywalnej przyszłości możliwy jest jakiś kompromis, oczywiście nie we wszystkich sprawach, bo to zupełnie nierealne, a wobec korzyści z różnic w spokojnie artykułowanych poglądach wcale niepotrzebne, ale przynajmniej w stopniu umożliwiającym normalne funkcjonowanie państwa i eliminację międzyludzkiej agresji.
Konsekwencje fatalnej publicznej atmosfery są szczególnie poważne, ponieważ szeroko i nieustannie demonstrowane podziały społeczne dodatkowo stymulują spory polityków. Czy można w obecnej sytuacji wierzyć w realność osiągnięcia jakiegoś znaczącego porozumienia?
Może budowanie nadziei na takie porozumienie powinniśmy zacząć od uświadomienia sobie, że naszej percepcji konfliktów politycznych i demonstrowanej wrogości towarzyszy często niezrozumienie istoty toczących się sporów, intencjonalnie skrywanych przez spierające się strony. Obywatelom obserwującym te kłótnie udziela się w takich sytuacjach z zasady wyłącznie wrogość wobec myślących inaczej, określana w języku angielskim terminem affective polarization bias, co rozumieć należy jako emocjonalnie generowaną polaryzację wrogich opinii.
Częsta nieświadomość niekoniecznie istotnie różnych od naszych, ale przedstawianych przez polityków w agresywny sposób poglądów niejako automatycznie uruchamia nasze przekonanie o ich ekstremalności i nierzadko generuje wrogość przekładającą się na wzajemną towarzyską dyskryminację czy nawet poważne rodzinne kłopoty. Wrogość ta wywoływana jest właśnie przez intencjonalnie polaryzujące naszą świadomość wypowiedzi polityków, stronnicze publiczne media i agresję płynącą z powszechnie dzisiaj dostępnych mediów społecznościowych, a wzmacniana jest przez nasze unikanie intelektualnych kontaktów z osobami o odmiennych poglądach. Nawet gdy nie wierzymy do końca w docierające do nas informacje z „naszych” źródeł, niechęć do „innych” rozbudza w nas potrzebę swego rodzaju łatwowierności i wzmacnia wiarę w przyjętą przez nas niepodważalną słuszność własnej życiowej filozofii.
Zachęcam do lektury https://gnn.pl/intelektualna-pokora-piec-zasad-prof-michal-kleiber/