53-letni adwokat Jariw Lewin był już ministrem transportu, bezpieczeństwa wewnętrznego, jak również ds. aliji (czyli powrotu Żydów do Izraela). Był też szefem frakcji parlamentarnej prawicowego Likudu, a przez krótki czas nawet marszałkiem Knesetu. Ale dopiero teraz, po spektakularnym powrocie do władzy Benjamina Netanjahu, został tym, kim – jak mi się zdaje – zawsze chciał zostać najbardziej: wicepremierem i ministrem sprawiedliwości. Lewin to bez wątpienia jeden z najbardziej inteligentnych członków ekipy obecnego premiera, a na dodatek poliglota i autor szeroko używanego słownika hebrajsko-arabsko-angielskiego. Poza państwem żydowskim znany jest przede wszystkim ze swej nieustępliwości wobec Arabów i nieskrywanej niechęci do preferowanego przez Amerykę tzw. dwupaństwowego rozwiązania konfliktu palestyńskiego. Ale w samym Izraelu mecenas Lewin jest szczególnie znienawidzony przez tamtejszych sędziów. Swego czasu bowiem, jako wiceprezes izraelskiego samorządu adwokackiego nie tylko napisał nowy, dość rygorystyczny kodeks etyczny dla prawników, ale zainicjował proces społecznej kontroli negatywnych zachowań sędziów na salach sądowych. I od tamtego czasu (a były to lata 2003-2005) jest niestrudzonym głosicielem tezy, wedle której sędziowie próbują w Izraelu przejąć władzę polityczną, zaś państwo żydowskie jest o pół kroku od przekształcenia się w swoistą „jurystokrację”. Jak łatwo się domyślić, Lewin nie od dziś proponuje, aby ową polityczną władzę sędziów jak najrychlej ukrócić.
Lewin mówi: „Chodzimy do urn i wybieramy parlament, ale raz po raz i tak decydują za nas ludzie, których nie wybieramy; to przecież nie jest żadna demokracja”. Wygląda na to, że ma poparcie premiera Netanjahu, twardo zapowiadającego „wdrożenie reformy, która w końcu przywróci równowagę pomiędzy trzema władzami”. Wszystko wskazuje na to, że ustawa Lewina może także liczyć na poparcie koalicyjnych partii prawicowych i religijnych, a to dlatego, że w kontekście polityki izraelskiej rzecz cała uwikłana jest w rozstrzygnięcia najbardziej kluczowych kwestii bieżącej polityki – pisze Jan Rokita w kolejnym felietonie z cyklu „Z podbieszczadzkiej wsi”.
Zachęcam do lektury całego felietonu https://teologiapolityczna.pl/jan-rokita-Lewin