To jest niesamowite, nie ma tematu, nie sprawy, nie ma ludzkiego dramatu, który nie wykorzystaliby politycy opozycji. Po pierwsze, niech osobista tragedia pani Joanny, nigdy się nie powtórzy. Niech każda kobieta w takiej sytuacji wie, że policja i lekarze walczą po prostu o jej życie.
Uporządkujmy fakty i pomyślmy jak pomóc Polkom, które mogą znaleźć się w tej dramatycznej sytuacji. Pomoże w tym Emilia Kamińska, która bardzo precyzyjnie przeanalizoała fakty. Z doniesień medialnych wiemy już o poprzedzającym tragedię leczeniu psychiatrycznym. Wiemy, że policję wezwał psychiatra obawiający się, że pacjentka targnie się na życie.
Czy ktokolwiek z nas ma prawo potępić lekarza, który walczy o życie pacjentki? Ten człowiek postąpił w jedynie słuszny sposób. Zareagował prawidłowo. Zadzwonił na numer 112. Starał się ratować życie pani Joanny, ponieważ w jego ocenie było ono zagrożone. Od tego są lekarze.
Co zrobiła policja? Mogła zignorować sygnał psychiatry o tym, że pacjentka zapowiada samojstwo. Nie zignorowała. Natychmiast wysłano do domu pani Joanny patrol. Nie po to, by ją zatrzymać, upokorzyć, przesłuchać. Po to, żeby uratować jej życie. Od tego są policjanci.
Nie oceniajmy stanu pani Joanny w momencie przyjazdu policji. Depresja, myśli samobójcze, alkohol – to straszne sprawy. Nie wiemy co do nich doprowadziło. Nie bądźmy sędziami. Jedno jest pewne. Nie było przy niej partnera, przyjaciół. Byli ratownicy z karetki i policjanci.
A byli przy niej, bo ich zadaniem jest ratowanie życia. Również wtedy, gdy osoba ratowana obraża ich, krzyczy, straszy. Ci ludzie nie rozwiązują problemów, nie prowadzą terapii. Mieli do wykonania ważne zadanie i wykonali je. Pani Joanna znalazła się w bezpiecznym miejscu.
Czyli na SOR. Nie było tam psychiatry, psychologa, terapeuty. Ale był ktoś, kto z ukrycia ją nagrywał. Gdzie etyka? W trakcie wywiadu okazało się, że tragedia ma jeszcze drugie dno. Aborcja. W dodatku według słów pani Joanny dokonana w sposób w Polsce nielegalny od lat.
I znów – co mogli zrobić policjanci, a następnie policjantki, które przysłano w ich zastępstwie, żeby uszanować godność kobiety? Zignorować informację o możliwym przestępstwie popełnionym przez kogoś, kto handluje w internecie substancjami na receptę? Takiej chcemy policji?
Cały system zadziałał. Nie system opresyjnego reżimu, jak przedstawia go w swojej obrzydliwej grze politycznej Donalda Tuska, ratuje życie kobiety, której życie faktycznie lub pozornie legło w gruzach. Przyczyny są nieistotne. Legło w gruzach.
Przejdźmy do tego, co dobrego może wyniknąć dla nas wszystkich z tej tragedii. Przede wszystkim, oczywiście za jej zgodą, pani Joannie – i każdej Polce w podobnej sytuacji – powinno się zapewnić kompleksową pomoc: medyczną, psychiatryczną, terapeutyczną.
Ocenie każdej i każdego z was pozostawiam, czy bieganie z panią Joanną do studia TVN24, zapowiedzi roszczeń finansowych wobec skarbu państwa i wiece polityczne to właściwa terapia osoby z głębokimi problemami, które doprowadziły do zabicia przez nią jej dziecka.
Co możemy zrobić my? Być. Być przy naszych bliskich, znajomych, przyjaciółkach. Dostrzegać, że coś jest nie tak. Brać odpowiedzialność. Rozmawiać. Nie bać się negatywnej reakcji. Oraz wspierać tych, którzy ratują życie. Nawet jeśli później atakuje ich jakiś hejter z Sopotu.