Z kwestią wszczynanej właśnie wobec Polski procedury nadmiernego zadłużenia wiążą się trzy ciekawe wątki.
1. Procedura ta to przede wszystkim środek nacisku wywieranego przez Niemcy na poszczególne rządy. Co takiego zrobił Tusk, że w Berlinie uznano, że trzeba mu machnąć batem nad głową? Może problemem jest to, że nie anulował zupełnie atomu (choć spowalnia go, ile sił). Może chodzi o CPK, w sprawie kontynuacji którego Tusk zaczął ostatnio wysyłać jakieś nieśmiałe, choć poronne sygnały. Może ustne zrzeczenie reparacji było niewystarczające i Berlin czeka na oficjalną notę. Może boli Niemców terminal świnoujski, w sprawie którego urzędnicy ruszają się jak muchy w smole, ale jednak projekt jeszcze nie padł. Może wszystko na raz? A może po prostu, na wszelki wypadek, żeby Tusk czuł lepszą motywację.
2. Rację ma @R_A_Ziemkiewicz, że procedura deficytu to także po prostu sposób eksploatacji przez Niemcy ich kolonii, a do takiej kategorii zostaliśmy zdegradowani 13 grudnia 2023 roku.
3. Dlaczego w takim razie procedury tej nie wszczęto w czasach rządu PiS – 8, 5, czy 2 lata temu? Z najprostszej możliwej przyczyny: nie było ku temu żadnych podstaw. PiS nie przekraczał dozwolonego deficytu i systematycznie zmniejszał zadłużenie Polski, a obecny rząd skokowo je zwiększa. Mimo wielkiej chęci, KE po prostu nie mogła nic tu zrobić za czasów PiS.
To w ogóle ciekawa prawidłowość: za rządów PiS w Polsce jest w bród pieniędzy na wszelkie potrzebne (i zupełnie niepotrzebne wydatki), a zadłużenie spada. PO potrzebuje z reguły kilkunastu tygodni, by pieniędzy zabrakło na wszystko, także na procedury onkologiczne w szpitalach (tak, tak – doszliśmy już do tego etapu), a zadłużenie i deficyty momentalnie przekraczają dopuszczalne normy. Niektórzy wiążą ten fenomen z aktywnością mafii vatowskich, tym bardziej gorączkową, że te szacowne organizacje przez osiem lat pościły. Ile w tym prawdy – nie wiem.
Kiedy ostatnio skończyła mu się forsa, Tusk okradł Polaków z oszczędności w OFE. Co teraz padnie jego łupem? PPK?
Zygfryd Czaban