To już szósty pogrzeb w tym roku. Taki znak czasu, w którym przyszło nam zmagać się z codziennością. Kolejne pożegnanie osoby, która gdyby nie pandemia, zapewne dalej dawałaby radość swoim najbliższym. Choć wszytkie wspomniane osoby, miały już swoje piękne lata za sobą, to mogłyby się dalej cieszyć radością doczesności, a zamienili je na radość wieczną. Skąd taka pewność? Pewności nigdy nie ma, ale patrząc tak po ludzku, na dobro które zostawiły „na tym łez padole”, to powinno być dobrze.
Nigdy też nie przypuszczałem, że można powiedzieć „ale piękny pogrzeb”. A jednak… Większość z nich taką ceremonią była, od Eucharystii, aż po ostatnią drogę. Pięknym świadectwem miłości i wdzięczności.
Tak więc:
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego.