Jak się okazuje, Słowo Boże może być dobre ka każdy dzień i na każdą sytuację. Co ciekawe, posługują się nim Ci, którzy zazwyczaj atakują chrześcijaństwo, Kościół i jego nauczanie. Ci, których można nazwać chrystianofobami. Ale przecież nie o Słowo Boże chodzi, tylko o możliwość zaatakowania przeciwnika politycznego. Stąd też można czasami, jak wygodnie się nim posłużyć. Przy okazji zauważę, że grupa ta jest jednocześnie klakierem Komisji Europejskiej (UE w obecnej formule). Jednak kiedy instytucje te nie wypowiadają się zgodnie z ich oczekiwaniami, to ten fakt przemilczają.

Tym sposobem nawiązuję już ostatni raz (mam nadzieję), do “burzy” na FB, którą wywołał mój wpis o latającym cyrku. Nagle okazało się, jak wielu anty… cytuje Pismo Święte, odwołuje do Przykazań. Niemała jest wśród nich grupa (o ile nie wszyscy), którzy na co dzień, zasady te mają w nosie.

Apele o chrześcijańskie miłosierdzie wygłaszane przez tych, którzy do przeciwników politycznych wykrzykują wulgarne hasła, nie są zbyt przekonujące. Zwłaszcza że zaznaczają przy tym swą rzekomą moralną wyższość…

Cóż, nic to nowego, instrumentalne wykorzysywanie wszystkiego i wszystkich było, jest i będzie.