Śmierć 8-letniego Kamilka to temat, który do czerwoności rozgrzewa dzisiaj wszystkie fora i portale dyskusyjne. Komentują go eksperci, dziennikarze, politycy, a nawet celebryci.
Poza oczywistą oceną działań oprawców, w podobnych sytuacjach pojawia się zawsze (i słusznie!) ocena systemu – jego luk i zaniedbań. Niepodważalnym jest fakt, że system zawiódł i zawiedli dorośli – Kamil miał 8 lat, chodził do szkoły, musiał spotykać się z wieloma pełnoletnimi osobami.
Pod jednym dachem prócz ojczyma i matki mieszkała z nim jeszcze dwójka dorosłych, a w kamienicy czy na osiedlu kolejne osoby. O jego sprawie wiedział MOPS, policja, sąd. Ta śmierć nie wzięła się tylko ze zła popełnionego przez ojczyma, ale też z całego ekosystemu zaniedbań, niedociągnięć, bagatelizacji.
Historia Kamilka uczy jednak, że ta kontrola, żeby miała szansę zadziałać, musi być sprawowana z najwyższą starannością, a działania naprawcze muszą być wdrażane – zaufanie przemocowym opiekunom, że samo ostrzeżenie i groźba kary rozwiążą sprawę już zbyt wiele razy kończyło się tragicznie.
Ku przestrodze. ku rozwadze…
Już dzisiaj kolejny dramat. Jedna osoba zginęła, a kilka zostało rannych w wyniku ataku nożownika w domu dziecka w miejscowości Tomisławice koło Sieradza (woj. łódzkie). Zatrzymany 19-latek przyznał się do winy. Jak przekazała prokuratura usłyszy zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Czy pierwszy raz wszedł przez okno do dziewczyny? Czy znany był wychowawcom?
Wiem, to nie jest łatwy temat. Ale patrząc przez własne doświadczenia, można tak jak to było w Bytomiu, doprowadzić do współpracy wszystkich, którzy ponoszą odpowiedzialność za dzieci i rodzinę: sąd, policję, MOPR, ngo, Straż Miejską, parafię…