Kryzys związany z migrantami na granicy polsko-białoruskiej w wyraźny sposób udowodnił, że od merytorycznej dyskusji wolimy łzawe apele, wyzwiska i sprzeczki. Szybko podzieliśmy się na dobrych wrażliwców oraz tych złych, nieludzkich, pozbawionych skrupułów przeciwników otwarcia granic. Zostaliśmy przytłoczeni wyciskającymi łzy z oczu zdjęciami, a media społecznościowe zalała kolejna fala postów napchanych pięknymi frazesami, walczących z klasycznym fantazmatycznym wrogiem – Polakiem-cebulakiem, bojącym się każdego Azjaty o trochę ciemniejsze karnacji. W emocjonalnym szale trudno było się dowiedzieć, o co właściwie chodzi i kim są główni aktorzy dramatu.