Informacje medialne z ostatnich dni i tygodni potwierdzają hipotezę, że Europa zmierza w kierunku ideowego ujednolicenia. Wyznacznikami europeitas stają się sekularyzm, nowa moralność i kosmopolityzm.
Jeśli chodzi o europejski sekularyzm, to jego kolejnym potwierdzeniem są (ogłoszone pod koniec września) wyniki badań opinii publicznej we Francji. Według nich liczba wierzących mieszkańców Francji – jednego z największych krajów europejskich, który określano niegdyś „najstarszą córą Kościoła” – wynosi obecnie 49 proc. Oczywiście, jest to tylko jedno ze statystycznych oszacowań, ale ma ono charakter symboliczny: wierzący mieszkańcy Francji albo już są albo stają się mniejszością. A biorąc pod uwagę, że kategoria wiary w Boga prawdopodobnie była rozumiana w badaniach szeroko, jest pewne, że katolicy (a tym bardziej praktykujący katolicy) stanowią we Francji mniejszość. Podobny trend panuje w całej Europie – w większości jej krajów chrześcijanie są lub stają się mniejszością. Coraz słabszą mniejszością.
Dechrystianizacja wiąże się najczęściej z odejściem od tradycyjnej – kojarzonej z chrześcijaństwem, choć mającej swe naturalne uzasadnienie – moralności. Kolejnym potwierdzeniem tego odejścia są ostatnie referenda w San Marino i w Szwajcarii. W pierwszym 77 proc. uczestników opowiedziało się za dopuszczeniem aborcji do 12. tygodnia ciąży, a w drugim 64 proc. głosujących poparło legalizację małżeństw homoseksualnych z prawem do adopcji dzieci. Znamienne, że oba państwa nie są członkami Unii Europejskie, ale (mniej lub bardziej) dostosowują swoje prawodawstwo do dominującej moralności europejskiej. Podkreślmy że – jak wynika z badań opinii publicznej oraz wyników referendów i wyborów – nową moralność akceptuje (w łagodniejszy lub radykalniejszy sposób) już nie tylko większość elit Europy Zachodniej, lecz także większość jej obywateli. Prawdopodobnie część z nich kieruje się w swoich publicznych decyzjach zasadą tolerancji, a nie osobistymi przekonaniami moralnymi. Przypuszczam jednak, że rozszerzanie zasady tolerancji jest pochodną zmian świadomości moralnej w takich sprawach jak wartość życia ludzkiego i znaczenie ludzkiej seksualności. Gdy pierwsza wartość przestaje być wartością absolutną, a wymiar prokreacyjny seksualności schodzi na dalszy plan, coraz więcej wolno. I coraz więcej będzie wolno.
Trzeci wyznacznik europejskości – kosmopolityzm – wciąż pozostaje (w przeciwieństwie do wcześniejszych czynników) bardziej przekonaniem elit niż mas. W naturze ludzkiej istnieje skłonność do odwracania się od tego, co wysokie (religia) i trudne (wymagająca moralność). Skłonność ta jednak nie pociąga automatycznie wykorzenienia ze wspólnot, w których się rodzimy i które wzmacniają nasze siły. Dlatego przechodzenie do masowego kosmopolityzmu odbywa się przez dłuższy proces „wychowania” ze strony elit. Elity te więc nie tylko naciskają w sprawach moralności (takich jak LGTB etc.), lecz także w takich sprawach, jak wyższość prawa unijnego nad prawem krajowym. Jesteśmy obecnie świadkami presji na Polskę w obu typach spraw. Owszem, jest ona m.in. częścią gier politycznych toczonych przez poszczególne państwa i frakcje Unii Europejskiej. Faktem jest jednak, że gry te toczą się w dużej mierze w języku kosmopolitycznej ideologii europejskiej. W ideologii tej odwraca się naturalny porządek: to nie narody poprzez swe państwowe organizacje dogadują się ze sobą, lecz ponadpaństwowe instytucje organizują życie narodów.
Powiem krótko w punkt!!