Swego czasu ŻYCIE BARTYLI rozpisywało się, ile to poświęcam czasu na aktywności “reprezentacyjne”. Wiem skąd ich “troska”, mimo tego przypomnę, że na miarę sił i możliwości konsekwentnie realizowaliśmy zmianę Bytomia, która wyrażał się tylko i wyłącznie konkretami: pozyskanymi i wydatkowanymi setkami milionów złotych, zrealizowanymi inwestycjami, przyjętymi i wdrażanymi strategiami, odbudową pozycji Bytomia w metropolii i aktywną polityką zewnętrzną. Nie brakowało czasu na organizowane raz na kwartał spotkania z mieszkańcami w dzielnicach, na inne formy rozmów i konsultacji.
Dzisiaj Bartyla ma czas na koncerty u Niemcewicza, na spotkania w Recklinghausen, a nie ma czasu na to aby przyjść na Radę Miasta. Czy wspomnianych pracowników lokalnego tygodnika to bulwersuje? W najmniejszym stopniu i to od lat. Czy przyglądają się i ścigają pracowników przyjmowanych z innych miast? NIE. Czy kwestionują pracę rzecznika uznanego za najgorszego w województwie? NIE. Czy bezpardonowo atakują obecnie rządzącego prezydenta? NIE. Wystarczy, że leci kasiorka z Parkowej, to nawet spadająca na łeb i szyję sprzedaż tego tytułu, ich nie rusza. Mierni, ale wierni.
Ciekawią mnie kulisy związane z najmem przez redakcje lokalu na Powstańców Warszawskich. Czy to prawda, że redakcja ma za swoje “zasługi” wyjątkowo korzystne stawki?