Sobota przed Niedzielą Palmową. Niby taka sama, jak sprzed roku, sprzed kilku lat. Porządki świateczno-wiosenne, mycie okien, porządkowanie poszczególnych pomieszczeń. A jednak to tylko pozory. Zostaliśmy zamknięci w czterech ścianach naszych domów i myśl o rozpoczynającym się jutro Wielkim Tygodniu, jest szczególnie bolesna. Bo wprawdzie została jak zawsze przygotowana piękna palma wielkanocna, to nie pójdziemy z nią jutro do kościoła, nie zostanie poświęcona. Po raz pierwszy, znalazła się na balkonie, jako wyraz wspólnoty, jako forma podzielenia się radością z pamiątki uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy pięć dni przed Jego ukrzyżowaniem. Z każdym kolejnym dniem będzie gorzej, bo jak można przeżyć ten tydzień bez udziału w liturgii…
A mimo to będziemy musieli i to ze świadomością, że wokół nas dzieją się dramatyczne rzeczy, trwa walka o ludzkie życie, pod każdą szerokością geograficzną.
Przestraszyliśmy się i zagubiliśmy – mówił kilka dni temu papież Franciszek. Podobnie jak uczniów z Ewangelii ogarnęła nas niespodziewana i gwałtowna burza. Uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy w tej samej łodzi, wszyscy słabi i zdezorientowani, ale jednocześnie ważni, wszyscy wezwani do wiosłowania razem, wszyscy potrzebujący, by pocieszać się nawzajem.
Tak więc pozostaje mi życzyć błogosławionych, duchowych owoców Wielkiego Tygodnia!
Trzymajmy się zdrowo :-)