Samorząd upolityczniony jest od dawna i proces ten trwa oraz pogłębia się. Czy to dobrze? Oczywiście że nie! Choć tak na prawdę winniśmy mówić o upartyjnieniu samorządu.
Stąd też od pewnego czasu wyborcy i media bardzo się cieszą z niepartyjnych kandydatów. Czasownik „odpartyjnić” robi zawrotną karierę. Znakomita większość tych kandydatów wcześniej należała do struktur partyjnych! Kiedy na plakacie wyborczym takiego kandydata napisane jest „samorządowiec, a nie polityk”, to jest to forma kamuflażu i zatajania przed wyborcą powiązań z lokalnymi działaczami.
A przecież istotą samorządnego państwa jest zawsze współpraca samorządów i władzy centralnej w zakresie kompetencji, które są w stanie realizować i za które mogą wziąć odpowiedzialność. To z kolei zakłada lojalność wobec własnego państwa jako całości, której nikomu nie wolno podważać. W przeciwnym razie samorządność staje się instrumentem walki z własnym państwem. I tak się niestety w Polsce dzieje…
Agresywna polityka Rosji, kryzys gospodarczy, kryzys energetyczny, wojna na Ukrainie, to wystarczające powody, aby współpracować, a nie walczyć ze sobą. Manifestacje i bojkot propozycji rządowych, to nie jest lojalność, to jest walka z własnym państwem.