27 maja 1990 odbyły się pierwsze w wolnej Polsce wolne wybory samorządowe – i w ogóle pierwsze wolne. Swoją drogą, niezwykłe tempo i determinacja legislacyjna i organizacyjna, które dziś budzą szacunek. Z tych trzydziestu lat blisko 20 (2001-2020) spędziłem w samorządzie, w różnych samorządach, w różnej roli, mam więc prawo mówić i myśleć o sobie jako o samorządowcu, stąd też kilka słów refleksji.
Bez wątpienia była to najbardziej udana reforma przeprowadzona po 1989 roku. Lokalne wspólnoty zyskały długo oczekiwaną podmiotowość, w końcu realna władza trafiła w ręce mieszkańców, a więc tych, którzy najlepiej znają potrzeby swoich małych ojczyzn. Po drodze konstrukcja, uszyta 30 lat temu, była wielokrotnie zmieniana, przebudowywana i poszerzana, Zmieniano liczebność rad, ordynacje wyborczą, dodawano kolejne szczeble samorządu, wprowadzano bezpośrednie wybory prezydentów, burmistrzów i wójtów, dodawano kolejne zadania, ograniczano wynagrodzenia, wreszcie – ograniczono władzom wykonawczym liczbę kadencji. Niektóre decyzje oceniam jako słuszne, co do innych mam wątpliwości, ale w zasadzie wszystkie z nich wprowadzono nie przejmując się zdaniem zainteresowanych i nie traktując samorządów jako partnera. Robiły to w zasadzie rządy wszystkich opcji.
Mimo różnych utrudnień samorząd terytorialny zaczął zmieniać wsie, miasteczka, miasta, powiaty, województwa, zaczął zmieniać Polskę. Efekty tych zmian można długo wymieniać. To nie tylko wyremontowane drogi, skwery, szkoły i przedszkola. To tworzona przestrzeń przyjazna dla mieszkańców. To lokalna, ale uprawiana na najwyższym poziomie kultura, która dzięki samorządom jest blisko ludzi. Samorząd to szereg usług, które codziennie świadczone są mieszkańcom. To również pomoc najbardziej potrzebującym, opieka medyczna, bezpieczeństwo czy wspieranie sportu, który bez wsparcia gmin nie miałby szans rozwoju. To w końcu miejsce integracji z Unią Europejską, którą w każdej gminie można obserwować w postaci funduszy liczonych w milionach euro. Ale zanim ta pomoc nadeszła, był też trudny czas transformacji, szczególnie na Śląsku, a zwłaszcza w Bytomiu.
Oczywiście po drodze popełnione błędy, popełniali je rządzący (o czym już pisałem), popełniały i samorządy, Jedne więcej, drugie mniej. Niestety w Bytomiu częściej niż w innych samorządach. Mimo to bilans jest wyraźnie dodatni i mam wielką satysfakcje, że mogłem w tym procesie zmian wziąć udział…