Pogłoski o poufnych rozmowach między amerykańską i niemiecką dyplomacją (a zapewne także rosyjską) docierały do nas w zasadzie od pierwszych dni sprawowania urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych przez Joe Bidena. Dotyczyły one między innymi kwestii Nord Stream 2 i próby rozwiązania węzła gordyjskiego, który w stosunkach transatlantyckich zawiązała Angela Merkel, popierając budowę tego gazociągu. Polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau i jego ukraiński odpowiednik Dmytro Kuleba w artykule publikowanym w „Politico” określili go jako uderzenie w solidarność europejską, relacje transatlantyckie, ale także w całą koncepcję wspólnoty Zachodu. Mimo to strona niemiecka i rosyjska konsekwentnie dążyły do zakończenia tej inwestycji.
Administracja Bidena, która zaczęła urzędować w styczniu tego roku, od samego początku próbowała znaleźć wyjście pozwalające jej ograniczyć możliwość stosowania przez Rosję szantażu energetycznego wobec Ukrainy i Europy Środkowej. Jednocześnie chciała uniknąć nakładania sankcji na Niemcy, które są dla Bidena jednym z najważniejszych sojuszników w Europie i na świecie.
Co wynika z tej politycznej próby połączenia ognia z wodą? Można z tego wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze, decyzja o zaniechaniu sankcji wobec Nord Stream 2 – wsparta jednocześnie mocną retorykę podkreślającą amerykański sprzeciw wobec rosyjsko-niemieckiego gazociągu – prowadzi do konkluzji, że administracja Joe Bidena nie zamierza zatrzymać dalszej realizacji tego projektu, że słowa nie przechodzą u niej w czyny, są jedynie propagandową zasłoną dymną, której celem jest wyprowadzenie w pole krytyków decyzji, a zatem obniżenie jej kosztów politycznych.
Po drugie, zauważalna jest w amerykańskiej polityce zagranicznej próba reaktywacji polityki resetu w stosunkach USA-Rosja. Na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć niektóre (chwilami wręcz skandaliczne) wypowiedzi amerykańskiej administracji, podkreślające znaczenie Rosji dla zapewnienia pokoju na świecie i bezpieczeństwa międzynarodowego.
Ta retoryka zdaje się zapominać o śmierci 12 tys. Ukraińców, którzy zginęli w wyniku błędu politycznego administracji Baracka Obamy. To administracja tego amerykańskiego prezydenta w 2014 r., gdy wojska rosyjskie zajmowały ukraiński Krym, rekomendowała władzom w Kijowie, aby ukraińscy żołnierze na Krymie nie stawiali oporu i złożyli broń. W zamian za to Waszyngton miał się zaangażować w poszukiwanie dyplomatycznych sposobów rozwiązania problemu. Prof. Zbigniew Brzeziński uważał, że Ukraińcy popełnili błąd, ulegając radom Waszyngtonu, i powinni się byli na Krymie bronić, tak jak w 1939 roku zrobiła to załoga Westerplatte. Wiemy, co wyszło z amerykańskich zapewnień.
Sygnalizacja ograniczenia amerykańskich sankcji na Nord Stream 2 jest elementem nowego resetu, zarówno z Niemcami, jak i autorytarną Rosją. Poprzedni reset z Rosją, zainicjowany przez administrację Baracka Obamy, doprowadził w Europie do katastrofy. Dziś często ci sami ludzie, niepomni tych doświadczeń, ponownie głoszą, że będą z Rosją budować „pokój” na świecie.
Zachęcam do zapoznania się z całym tekstem Sławomira Dębskiego https://wszystkoconajwazniejsze.pl/slawomir-debski-wiarygodnosc-niemiec-i-usa-doznala-powaznego-uszczerbku-z-powodu-nord-stream-2/