10 maja – pierwsza tura wyborów prezydenckich. Dogrywka dwa tygodnie później. To była decyzja, którą ogłosiła marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Sztaby już wiele tygodni temu rozpoczęły przygotowania do następnego kroku – zbierania co najmniej 100 tysięcy podpisów. Mają czas do 26 marca.
Obwieszczenie marszałek Sejmu oficjalnie rozpoczyna kampanię prezydencką czyli jak mówią uczestnicy sceny politycznej – walkę o wszystko. Od tej pory kandydaci mogą już oficjalnie prężyć muskuły w ramach kampanii wyborczej, a nie jakiejś prekampanii wziętej z sufitu. No ale niestety takie mamy prawo, że dopóki wybory nie zostaną ogłoszone nie można prowadzić kampanii wyborczej tylko wizerunkową czy jakąś tam prekampanię, co nieustannie wywołuje kontrowersje. Na szczęście ten etap mamy już za sobą.
Kampania prezydencka może zmienić polską politykę albo utrwalić stan rzeczy, który powstał po zwycięstwie prezydenta Andrzeja Dudy w 2015 roku. Albo całkowice odwrócić polską politykę. Tak jak 5 lat temu, także teraz prezydent jest w centrum uwagi, jak i decyzje, które podejmował. To on ponosi największy ciężar odpowiedzialności, a nie jego kontrkandydaci.
Kto z nim podejmie walkę? Oto dotychczasowa lista:
– kandydatka Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej Małgorzata Kidawa-Błońska,
– kandydat PSL Władysław Kosiniak-Kamysz,
– kandydat Lewicy Robert Biedroń,
– kandydat niezależny Szymon Hołownia,
– Krzysztof Bosak kandydat który łączy trzy ugrupowania, z których teraz składa się Konfederacja, Krzysztof Bosak.
Marzy się kampania maksymalnie merytoryczna, kampania na poziomie. oparta o to, jaka wizję Polski, jaką wizję rozwoju naszego kraju prezentują kandydaci, jak chcą tę wizję realizować. Lecz już dzisiaj, oglądając filmik jednego z kandydatów, mam pewność, że niestety będzie inaczej…