Kwestia wykorzystania telefonów szkołach powraca jak bumerang i nie da się od niej uciec. Nasze życie się cyfryzuje się w coraz większym stopniu i idą za tym wszystkie jego obszary. W końcu dziś w szkole i na studiach korzysta się z laptopów, a nie, jak jeszcze 10 lat temu – z zeszytów. Jak więc w tym wypadku należy postąpić z kwestią uczniów używających smartfonów w szkołach?
Różne kraje podchodzą do tego w różny sposób. Francja i Norwegia wprowadziły zakazy, podczas gdy w większości reguły odnośnie korzystania z urządzeń mobilnych są bardziej “miękkie” i raczej nieprzestrzegane.
Teraz takie propozycje mogą zostać też poparte twardymi danymi, ponieważ w norweskich szkołach przeprowadzono badania ewaluujące, co zmieniło się od czasów, kiedy uczniowie przestali móc korzystać z telefonów w placówkach.
Badania nad efektami zakazu smartfonów w norweskich szkołach przeprowadziła Sara Abrahamsson z Norweskiego Instytutu Zdrowia Publicznego. Naukowczyni postanowiła porównać częstość występowania problemów psychicznych i przemocy wśród uczniów przed i po wprowadzeniu nowych przepisów. Zakaz wprowadzono 3 lata temu w ponad 400 placówkach w całej Norwegii, a konkretnie w szkołach będących odpowiednikiem dawnych polskich gimnazjów.
Sara Abrahamsson w swoim raporcie stwierdza, że ban na smartfony istotnie ograniczył zjawisko przemocy rówieśniczej w szkołach. Specjalistka odnotowała aż 46% spadek tego wskaźnika wśród dziewcząt i 43% wśród chłopców.
Kolejną pozytywną zmianą był spadek wizyt uczennic u psychologów – wyniósł on aż 60%. Jak zauważa ekspertka, o wiele mniej dziewcząt zgłasza obecnie symptomy obniżonego nastroju czy zaburzeń psychicznych w porównaniu do czasów sprzed wprowadzenia zakazu smartfonów.
Badania ujawniły ponadto, że dziewczęta znacznie poprawiły swoje wyniki w nauce. Nie tylko wzrosła średnia ich ocen końcowych na świadectwie, ale także stały się bardziej chętne do kontynuowania nauki na poziomie akademickim. Abrahamsson zwróciła uwagę, że zakaz używania telefonów w szkołach wpłynął na poziom edukacji skuteczniej, niż zmniejszanie liczby uczniów w klasach. Obrazuje to, jak bardzo smartfony rozpraszają uwagę uczniów, obniżając ich wyniki w nauce – podkreśliła badaczka w swoim raporcie.
Innym ciekawym wnioskiem płynącym z norweskich badań jest fakt, że największy progres w kwestii nauki i zdrowia psychicznego, zaobserwowano wśród dziewczynek pochodzących ze środowisk o niższym statusie socjoekonomicznym. Jak zauważa Sara Abrahamsson, sugeruje to, że na negatywny wpływ smartofnów i social mediów narażone są przede wszystkim dzieci z uboższych rodzin.
Do tej pory zakaz używania smartfonów w szkołach wprowadziły już m.in. Francja, Włochy, Grecja, Portugalia, Czechy, Słowacja i Chiny.
To naturalnie wskazuje, że kierunek wybrany przez Norwegię wydaje się być słuszny. Poprawa ocen i samopoczucia uczniów jest niesamowitym osiągnięciem, które prawdopodobnie zmotywuje inne kraje do rozważenia podobnego systemu. Jednocześnie jednak, w takich przypadkach warto zastanowić się, czy takiego systemu nie dałoby się w pewnym stopniu usprawnić.
Chodzi bowiem o to, by pozbywając się smartfonów nie pozbyć się też tych dobrych rzeczy, które ze sobą wnoszą. Przede wszystkim chodzi tu o możliwość kontaktu rodzica z dzieckiem w sytuacjach awaryjnych. Z jednej strony przechowywanie smartfonów w szafkach u nauczycieli byłoby rozwiązaniem, ale z drugiej – kontakt rodzica i dziecka powinien być natychmiastowy, jeżeli tylko dzieje się coś złego i nie do końca jestem przekonany, czy chciałbym w tym wypadku polegać na tym, że nauczyciel “wyda” telefon, albo że dane dziecko będzie miało w ogóle odwagę poprosić o to np. przy całej klasie. Jednocześnie, wciąż trochę naiwnie można wierzyć, że smartfony można w jakiś sposób wykorzystać w samej edukacji, ale póki co – nikomu się tego nie udało skutecznie zaimplementować.
I tak — zgadzam sie, że w latach ’90 nikt nie miał komórki i w szkole dało się funkcjonować, natomiast zgadzam się ze stwierdzeniem, że skoro już mamy jakąś technologię, to może warto by móc korzystać z tego, co w niej dobre…